Być sobą

O czym dobrze wiedzieć w pracy z przekonaniami i poczuciem wartości?

Moje impresje po lekturze: Glenn Schiraldi: Traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa

Przekonania, pewność siebie, poczucie własnej wartości to zapewne jedne z najpopularniejszych tematów, z którymi mierzą się ludzie, w tym również coachingowi klienci. Warto wiedzieć, że dotykając tych tematów poruszamy się w bardzo delikatnej przestrzeni i może się zdarzyć, że w pewnym momencie nadejdzie potrzeba pracowania głębiej.

Przekonania kluczowe kształtują się w okresie dziecięcym, a jeżeli są one wybitnie niewspierające i wiążą się z niskim poczuciem wartość, która objawia się m.in. jako niska pewność siebie, prawie na pewno poruszamy się po terenie trudności doświadczonych w dzieciństwie. Jak twierdzi bowiem dr Glenn Schiraldi:

Traumatyczne wydarzenia z dzieciństwa leżą u podłoża niskiego poczucia wartości. 

Z drugiej strony jest to typ trudnych doświadczeń, który ma ogromny potencjał obudzenia w sobie ogromnej siły, o ile będziemy w stanie przyjąć perspektywę utylitarną. Wybacz mi tą prowokację… 

Dlaczego ośmielam się tak pisać? Elisabeth Kürbell-Ross powiedziała kiedyś tak:

Najpiękniejsi ludzie, których znam, to ci, którzy znają smak porażki, poznali cierpienie, walkę, stratę, poznali swoją drogę na wyjście z otchłani. Ci ludzie mają wrażliwość i zrozumienie życia, które wypełniają ich współczuciem, łagodnością i głęboką, kochającą troską. Piękni ludzie nie biorą się znikąd. 

Ten cytat wyrwany z kontekstu oczywiście nie znaczy, że trudne doświadczenia są warunkiem koniecznym do wzrostu. Nie, nie są. Trudne, traumatyczne doświadczenia są słusznie niepożądane i nie chcemy ich. Nie chcemy również, żeby doświadczały ich nasze dzieci, nasza rodzina czy nasi bliscy. Jednak nie zawsze mamy wpływ na to, co nam się przydarza.

Stanąć w swojej sile

Traumatyczne doświadczenia to z jednej strony źródło bólu, z drugiej brama to rezyliencji i wzrostu. Warto o tym pamiętać, choć nie zawsze warto dyrektywnie i nahalnie gadać o tym znajomym, rodzinie czy klientom/kom.

Dlaczego? Bo dopiero po okresie żałoby, opłakania, przeżycia starty (w tym wypadku głęboki żal, któremu towarzyszą inne emocje, m.in. złość, ale również często wyparte obrzydzenie), może nastąpić faza akceptacji i orientacji na nowe. Jeśli żałoby nie było, zmiana perspektywy myślenia może być bardzo trudna lub niemożliwa. Aby przeżyć tą fazę potrzebuję zobaczyć i zaakceptować moją przeszłość. Podejście systemowe, w którym się poruszam, mówi, że pierwszym krokiem jest zauważenie i uhonorowanie tego, co jest i tego co było. A w przypadku traumy nie są to piękne rzeczy i nie zawsze chcemy na nie patrzeć.

Zaprzeczenie to dość przydatny mechanizm, chroniący strukturę psychiczną, więc słuszne to, że z niego korzystamy. Należy to uszanować, a jednocześnie każdy, bez względu na przeszłość i mozolnie wypracowane (już niewspierające) schematy, ma prawo do szczęścia i lekkości w życiu.

Dlatego kocham psychoedukację, a moim życiowym celem jest jej uprawianie i szerzenie “tropów wiedzy” tak, aby każdy mógł za darmo i w cichości np. swojej łazienki studiować wrażliwe kawałki własnego JA. 

Integrowanie samych zdarzeń traumatycznych najczęściej odbywa się w trakcie terapii i bardzo zachęcam Cię do poszukania dobrego specjalisty, jeżeli czujesz, że są w Twoim życiu zdarzenia, którym potrzebujesz się jeszcze przyjrzeć.

Może jesteś już po terapii, albo nie masz jeszcze gotowości poszukać terapeuty, albo (z jakichkolwiek przyczyn) odczuwasz potrzebę pogłębienia swojej wiedzy na temat traumatycznych doświadczeń dzieciństwa, to jednym z najlepszych źródeł jest książka autorstwa Glenn SchiraldiTraumatyczne doświadczenia z dzieciństwa , prowadzona w formule autoterapeutycznego poradnika. 

Jeżeli osobiście mierzysz się z traumą, to miej na uwadze, że początkowe rozdziały będą dla Ciebie wyzwalaczem i może obudzić się sporo trudnych emocji i wspomnień. Bądź na to przygotowana/y lub po prostu nie rób proponowanych w niej ćwiczeń.

Schiraldi tłumaczy m.in., dlaczego trudno pozbyć się niskiego poczucia wartości, a racjonalizowanie czasami wręcz absurdalnych przekonań najzwyczajniej w świecie zawodzi. Przy tej okazji wspomina czym jest felt sense (tłumaczone w literaturze jako sens odczuty) i dlaczego oprócz logiki i słów dopiero angażowanie wyobraźni, emocji i umiejętności pracy z ciałem pomaga uzyskać dobre efekty. 

Dalej opisuje po krótce działanie pamięci niejawnej i wspomnień ukrytych i łączy je z niskim poczuciem wartości: 

głębokie wszechogarniające, doświadczane głęboko w ciele, przeczucie (np. nienazwany strach, że nie jest się wystarczająco dobrym), któremu może towarzyszyć impuls do ucieczki lub ukrycia się. 

Dalej jest rozdział o stylach przywiązania oraz sile wstydu, którego występowanie, czyli odczuwanie (często nie logiczne, a prawopółkulowe w postaci felt sense) jest wiązane z oznakami pozabezpieczanego stylu przywiązania.

Wstyd to nota bene bardzo ciekawa emocja. Wg Marzeny Barszcz

Wstyd to jedyna emocja, która nie jest wewnątrzpochodna. Czyli aby wpaść na pomysł i później rozwijać schemat wstydu potrzebujemy zostać zawstydzeni. (Live na FB 11.11.2022 – Link).  

…co przekonuje mnie po raz kolejny, że trauma jest zjawiskiem interpersonalnym. 

O wychodzeniu ze schematu wstydu Schiraldi pisze tak:

Wstyd wdrukowany we wczesnych latach życia jest zwykle odporny na oddziaływanie zewnętrznych sukcesów, takich jak osiągnięcia zawodowe czy edukacyjne (…) Zazwyczaj nie poddaje się też perswazji słownej (…) W leczeniu wstydu bardziej pomaga postawa serca. (…) wstyd słabnie dopiero wtedy, gdy podchodzimy do niego z akceptacją, zrozumieniem i współczuciem.  

Nie znam polskiego odpowiednika słowa compassion, który w pełni oddawałby jego głęboki i czuły sens.

A tak przy okazji przypomniało mi się, co o wstydzie pisze Hilary Jacobs Hendel w książce Niekoniecznie depresja. Wg niej wstyd to jedna z emocji hamujących, to znaczy taka, której występowanie chroni osobę przed odczuciem tych emocji podstawowych, które nie były akceptowane przez rodzica / opiekuna. Czy zaskakuje was, jak powiem, że zdecydowanie często chodziło o złość? Choć mogły to oczywiście też być radość, smutek, obrzydzenie… (wg Hendel inne emocje hamujące to poczucie winy i lęk). 

Klienci, którzy odkrywają zależność pomiędzy swoim samopoczuciem, a traumatycznym dzieciństwem często decydują się na dalszą pracę z terapeutą, co jest doskonałym rozwojem wydarzeń. Czasami jednak wolą pracować autoterapeutycznie, co jest zdecydowanie bardziej wymagające, ale możliwe. Myślę, że to dobra opcja, dla ososby, która ma już za sobą terapię indywidualną. 

W każdym razie to, o co dobrze jest zadbać, to Twoje zasoby. Praca wglądowa potrafi być bardzo wymagająca, a zapewnienie sobie dostępu do zasobów (najlepiej w pięciu filarach tozsamości wg Petzolda) to dobra metoda zadbania o swoje bezpieczeństwo. Krótkie ćwiczenia do szukania zasobów znajdziesz na moim profilu


Zapraszam do kontaktu i na konsultację: mechanism@michalinawojnarowicz.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *